Paszport, bilet, pieniądze...

Paszport, bilet, pieniądze... Jak mantrę powtarzam kwestię ze słynnego monologu Russella. Nie będę kozaczył. Pierwszy raz lecę tak daleko i wcale mi nie jest do śmiechu. Jak zniosę 22 godziny w samolocie? Wprawdzie kiedyś jechałem do Wenecji autokarem mniej więcej tyle samo, ale wtedy byłem 10 lat lżejszy i młodszy i nie było dla mnie rzeczy niemożliwych. Zobaczymy. Na razie: paszport, bilet, pieniądze, pieniądze, bilet, paszport...

P.S. Żeby uzbierać parę australijskich dolarów na pierwszy rzut pobytu tam musiałem odwiedzić 7 kantorów! Czy to jest normalne?