Casino

Aussies postanowili pokazać mi kasyno w Melb. Wydawało mi się, że to żadne halo. Kasyna mnie nie podniecają, bo jestem rodzinnie zbyt uwikłany w przetracanie fortun, żeby w kolejnym pokoleniu dać się zwieść magii wygranej.
Niemniej wizyta w kasynie była nie lada przeżyciem. Po pierwsze dlatego, że kasyno Crown w Melb jest największym kasynem na południowej półkuli

W środku dowiedziałem się co znaczy "największe". Jak to zobaczyłem

To się przeraziłem

Bowiem Crown to prawdziwy gigant. Setki automatów do gry, gdzie ludzie wpatrzeni w ekran naciskają guzik licząc na to, że kiedyś trafią się im trzy wisienki zwiastujące wygraną, a monety potoczą się wesoło do blaszanego pojemnika na dole. Do tego stoły do ruletki, pokera i czegoś tam jeszcze.
Generalnie dla mnie nuda, ale gdybyście widzieli twarze grających ludzi. Nigdy nie widziałem tylu obłąkańców na kilometrze kwadratowym. Uciekłem, żeby nie skończyć tak jak moja cioteczna babka, która przegrała w kasynie dom, a całość skwitowała lakonicznym stwierdzeniem: "Nie mogłam nic na to poradzić, krupier mnie po prostu nie lubił". Nic dodać, nic ująć.