Opowieść Luny


- Musiałam zmienić plany i wcześniej wrócić z wakacji, bo mój syn się żeni za dwa tygodnie.
- Cool! A skąd jest narzeczona?
- Z Kaliforni. To ja ją wybrałam…
- ??? Opowiedz o tym.
- Poznałam Ją na przyjęciu u mojej przyjaciółki. Zauroczyła mnie. Można nawet powiedzieć, że się w Niej zakochałam. Pomyślałam sobie: „To byłaby wspaniała żona dla mojego starszego syna”. Zaprosiłam Ją i Jej rodziców na kolację do siebie. Powiedziałam: „Jeśli się spodobasz mojemu synowi to super, jeśli nie - zostaniemy przyjaciółmi.” W ostatniej chwili odwołała kolację. Pozostałam nieugięta. Serce podpowiadało mi, że powinnam zawalczyć. Znalazłam w książce telefonicznej osoby noszące Jej nazwisko. 7 numerów telefonów. Zadzwoniłam pod wszystkie numery. Przy szóstym nazwisku okazało się, że odebrał Jej ojciec. Porozmawiałam z Nią, zaprosiłam do znajomych na Facebooka. Pokazałam Jej profil mojej córce i zapytałam o zdanie. Odpowiedziała: „Wygląda pięknie. Podoba mi się”. Mój młodszy syn powiedział: „Jest w porzo. Bardzo ładna”. Stwierdziłam, że jeśli podoba się córce i młodszemu synowi, to na pewno spodoba się mojemu najstarszemu. Umówiłam ich na randkę w ciemno. Zaiskrzyło. To było 3 miesiące temu. Za kilkanaście dni biorą ślub. Jestem bardzo szczęśliwa.