W cieniu Katedry

W pogoni za tym co największe i najwspanialsze Nowy Jork postanowił sobie zafundować największy kościół na świecie. Mało kto o tym wie, bo koniec końców nie ma się czym chwalić, ale... Po kolei.
Pod koniec XIX wieku w Nowym Jorku panowała moda na budowanie kościołów. Nawet Rockefeller ufundował jeden - Riverside Church -  z najwyższą dzwonnicą i 74 dzwonami, z których największy waży 20 ton. Całkiem niedaleko postanowiono zbudować Katedrę. Wzorowano ją na budowlach romańskich i w sumie nie sposób nie spostrzec, że architekci zachwycili się Katedrą Notre Dame w Paryżu. Z tym że ogarnięci manią wielkości zaplanowali świątynię, w której można byłoby zmieścić trzy katedry z Paryża.


180 metrów długości i blisko 50 szerokości.


Jak się do niej wejdzie, to nie widać końca


ani początku


wysokie to aż do nieba


Mnóstwo kaplic, zaułków, kolumn. Mnóstwo pieniędzy.


I w pieniądzach jest największy szkopuł. Katedra nie jest jeszcze skończona. Potrzeba na nią blisko 500 milionów dolarów i około 50 lat budowy. Z północnej strony widać duże braki w budowli.


Ale prawda jest taka, że Katedra nigdy nie zostanie skończona. Prace już w tej chwili w ogóle się nie odbywają, a zebranie tak wielkich funduszy w kraju, w którym Kościół katolicki jest bankrutem i kojarzony jest głównie z pedofilią, graniczy z cudem. Ale w końcu to Kościół, więc może i cud się zdarzy?
Tymczasem część terenu Katedry jest wynajmowana na parking.


W kościele w środku najbardziej zruszył mnie "Zaułek poetów"


I genialna instalacja, przygotowywana przez wiele lat, która ma symbolizować ostatnią wieczerzę. Wszyscy są zaproszeni i wszyscy mogą zasiąść do stołu.