Powiem Wam jak to wygląda. Wstaję rano, idę na jogging, potem jem śniadanie. Przez ten czas układam sobie w głowie co dzisiaj zobaczę. Wertuję przewodniki i sprawdzam gdzie mogę pójść i co NA PEWNO dzisiaj zobaczę.
Uzbrojony w plan wychodzę i... znikam. Zamiast wsiąść w metro idę dalej, a potem jeszcze dalej. Gdzieś usiądę, z kimś pogadam (tu tak łatwo poznać ludzi), zajrzę tam, zajrzę tu i z moich planów nici. A jak się zobaczy na horyzoncie Chrysler Building, to jak do niego nie podejść?
Budynek jest tam nowojorski, jak nowojorskie jest art deco, które jest tutaj ciągle obecne. Był najwyższym budynkiem tylko przez rok. Przegrał z Empire State Building, o którym jeszcze kiedyś pewnie napisze.
Stal, cegła i te genialne "rzygacze" na rogach budynku.
Uzbrojony w plan wychodzę i... znikam. Zamiast wsiąść w metro idę dalej, a potem jeszcze dalej. Gdzieś usiądę, z kimś pogadam (tu tak łatwo poznać ludzi), zajrzę tam, zajrzę tu i z moich planów nici. A jak się zobaczy na horyzoncie Chrysler Building, to jak do niego nie podejść?
Budynek jest tam nowojorski, jak nowojorskie jest art deco, które jest tutaj ciągle obecne. Był najwyższym budynkiem tylko przez rok. Przegrał z Empire State Building, o którym jeszcze kiedyś pewnie napisze.
Stal, cegła i te genialne "rzygacze" na rogach budynku.