ONZ

O ONZ będzie to piosenka... a raczej nie piosenka tylko post. Po II wojnie USA uparły się, żeby siedziba ONZ była u nich. Rockefeller pomógł załatwić doskonałą lokalizację na Manhattanie i powstał budynek, który bodajże w całości został zaprojektowany przez Le Corbusiera.


Większości ludzi kojarzy się z socrealizmem, ale taki był właśnie Le C. Niemnie budynek tylko dla koneserów. W tej chwili przywożą pod niego tylko chińskich turystów nomen omen. Otóż nie mogę oprzeć się wrażeniu, że budynek ONZ jest celowo pomijany przez zwiedzających NYC. Oprócz tego, że stoją w jego okolicy jakieś przypadkowo dobrane rzeźby, za które czasem może być człowiekowi wstyd (ale tych nie umieszczam)



to całość wygląda ponuro. Ale nie ze względu na otoczenie. Bardziej ze względu na gigantyczną, pogłębiającą się z roku na rok bezradność tej instytucji. Jak bowiem wytłumaczyć ostatni raport dotyczący ogromnej korupcji w ONZ przy przychylności Sekretarza Generalnego, jak wyjaśnić to, że USA nie obsadza nawet przysługujących im w ONZ stanowisk, mimo 1/4 wpłat do budżetu organizacji. A poza tym nie da się wytłumaczyć hańby jaką były gwałty na kobietach w Bośni dokonywane przez żołnierzy sił pokojowych ONZ! Tego nie da się zapomnieć stojąc pod tym budynkiem. To jeszcze bardziej rzuca się w oczy.