Któregoś dnia spacerując po Central Parku dotarły do moich wrażliwych uszu dźwięki jakiegoś totalnego disco. Tłumek ludzi, wszyscy wpatrzeni i zauroczeni, pognałem tam czym prędzej.
Okazało się, że "Centralparskie" Towarzystwo Rolkarzy miało swoje spotkanie.
Kiedy przyszedłem szykowali się do wspólnego tańca.
Bardzo dawno nie widziałem tylu fantastycznych, pozytywnych ludzi. Kiedy stałem za barierką i patrzyłem na nich z klasycznym karpiem, to żałowałem, że nie mam ze sobą rolek. Myślałem o tym czy ja umiałbym się jeszcze tak bawić? Przypomniałem sobie kilka poprzednich wieczorów i stwierdziłem, że tak. Kamień spadł mi z serca. A wracając do Towarzystwa, to byłem taki szczęśliwy, że ludzie w różnym wieku, różnych ras, różnych kultur zostali zjednoczeni przez rolki. Czy to nie fantastyczne?!
A to była moja faworytka! Co ona robiła na tych rolkach! Piruety, skręty, podrzuty, podskoki. A wszystko z uśmiechem, ze szczerą radością, z ukłonami po brawach. Nie bacząc na swój wiek, a może po prostu z radości ze swojego wieku. Przedstawiam Wam: Primaballerina Central Parku!