Prawie każdy, kto przyjeżdża do Nowego Jorku chce zobaczyć
Statuę Wolności. Podejrzewam też, że prawie każdy po moim powrocie z Nowego
Jorku będzie pytał mnie, czy widziałem Statuę Wolności. Muszę zatem zrobić
pewien szpagat. Statua Wolności jako taka kompletnie mnie nie pociąga. Po tym
jak zakazano wjeżdżania na jej koronę nie ma sensu do niej jeździć (moim
zdaniem). Jako że nie lubię się w żadnym mieście poruszać utartymi,
turystycznymi szlakami, to i Statuę potraktowałem po macoszemu.
Dla Was zdjęcia
z oddali ze statkiem, którym można do niej popłynąć.
Ja zdecydowałem, że kupię
churros, siądę w Battery Park i popatrzę na nią z daleka.