Do MoMA poszedłem dla tego jednego obrazu. Szukałem go dość długo. Wydawało mi się, że nie będzie można go przeoczyć. Wydawało mi się, że będzie ogromny. Mijałem go kilkakrotnie. Po dłuższych poszukiwaniach znalazłem go w galerii 12. Malutki, niepozorny, wielkości kartki papieru. I tym bardziej urzekający. I tym bardziej potwierdzający kunszt Dalego.
A na dokładkę obraz Lichtensteina. I jak go nie lubić?