Nie będę się silił na żadne podsumowania. Nie potrafiłbym tego zrobić. Miałem niezwykłe szczęście pomieszkać chwilę w mieście, w którym rodzą się i realizują najpiękniejsze i najśmielsze marzenia. Od samego początku czułem się tam doskonale. Nie miałem problemu z aklimatyzacją, nawet z jetlagiem. Zostałem przygarnięty przez New York i potraktowany jak swój. Po prostu... Dziękuję.