Po drugiej stronie półwyspu znajduje się kolejne miasteczko - Alacete. O ile Cesme jest spacerowo-zakupowe, o tyle Alacete jest knajpiano-rozrywkowe. Ale zanim zabiorę Was do knajpek spójrzmy na miasteczko. Na samym początku jak zwykle w honorowym miejscu Ataturk - Ojciec Turków czyli turecki superbohater Mustafa Kemal.
Zazwyczaj my Europejczycy, szczególnie Ci z dawnych terenów sowieckich jesteśmy bardzo ostrożni w takim kulcie jednostki, jaki panuje w Turcji wobec Ataturka. Na początku podchodziłem do tego z wielką rezerwą, ale po wielu rozmowach i co tu dużo mówić, naśmiewania się, zrozumiałem, że dla Turków ten człowiek jest tak ważny, bo bez niego nie byliby tacy jacy są. Zamiast być w Europie (bo moim zdaniem w Europie są już bardzo dawno), byliby zapyziałym krajem azjatyckim. A tymczasem większość kamieniczek w miasteczku nie różni się stylem i klimatem od tych, które można zobaczyć w południowych Włoszech czy Hiszpanii.Choć te wykusze są bardzo tureckie.
Ale ta samo oślepiająca biel domów, sznury na bieliznę i skutery.
No i mój ulubiony sklep ze starociami. Okazuje się, że mogę w nim kupić wszystko, podać adres i dowiozą mi do domu nawet zbroję rycerza. Nie muszę się niczym martwić.
Swoją drogą umiejętność handlu w Turcji jest fantastyczne. Nawet Pan, który sprzedaje warzywa na co sobotnim targu ma terminal, dzięki któremu można płacić kartą! A u nas to jeszcze Ameryka! :-)
A to Ręka Fatimy służąca jako kołatka do drzwi.
Fajne jest to południowe połączenie białego z niebieskim. Lubię to.
W miasteczkach życie toczy się na trzech poziomach. Pierwszy to ludzie, którzy krzyczą, biegają, siedzą, stoją, gadają i gestykulują. Drugi to psy, a trzeci to koty. Światy biegnące koło siebie równolegle, każdy wydaje się niezależny od drugiego i każdy zajęty gonitwą za swoimi sprawami. A czy wiedzieliście, że rude koty są zawsze samcami?
Na koniec poduszka ze sklepu z poduszkami. Następnym razem zabiorę Was na knajping.