Ale już czas zejść z tych wielkich budynków i wielkiej historii. Zabieram Was w moje ulubione miejsce w Stambule, czyli do Beyoglu.
Dzielnicy rozpiętej między wieżą Galata, aż po plac Taksim, na którym odbywają się wielkie plenerowe imprezy. Dzielnica pełna sprzeczności i harmidru architektonicznego, który jakoś układa się w całość.
Kręgosłupem dzielnicy jest ulica Istiklal, na której codziennie przez całą niemalże dobę przewalają się tysiące, tysiące ludzi. Total!Wśród tego tłumu co jakiś czas przejeżdża tramwaj, na którym zawieszony jest dla zabawy kwiat młodzieży tutejszej :-)
To genialna i tania rozrywka. Większość z nich widziałem uwieszonych przy zderzaku codziennie :-) Jeśli zmęczy nas tłum, w każdej chwili możemy skręcić w boczną uliczkę, gdzie w kawiarniach siedzą ludzie, palą sziszę i rozprawiają o życiu.
I na koniec zdjęcie mojej ulubionej księgarni na Istiklal - Robinson Cruzoe - rzeczywiście księgarnia magiczna i trochę jak rozbitek w miejscy, gdzie dominuje komercja.
I kiedy tak spacerowałem po Beyoglu, to nie mogłem pozbyć się wrażenia, że to jest stolica Europy, że to jest miasto miast.