Bello

Nieopodal gospodarstwa znajdowało się miasteczko znane większości Australijczyków. Uznawane za magiczne, ciekawe, inspirujące czyli Bellingen. 


Mnie wydało się niestety trochę nadęte, trochę nudne, trochę snobistyczne i trochę muzealne. Było ładne to fakt, ale nie umiałem się w nim doszukać jakiegoś szczególnego klimatu.


Czyściutkie jak wszystkie miejsca tutaj, z miłymi ludźmi, ale jednocześnie bardzo zamknięte w sobie i w ludziach, którzy tutaj mieszkają.


Ale niemniej polecam, bo warto je zobaczyć.


Najfajniejszą sprawą były okolice rzeki, które przypominały obrazki z dawnej Polski, kiedy ludzie zbierali się nad rzekami i tam spędzali wolny czas. Matki z dziećmi, nastolatkowie, zakochani, seniorzy. Miły obrazek, taki jakich już się nie spotyka w naszym kraju. Kraju z jednymi z najpiękniejszych rzek na świecie.