Zanim przejdę do
dalszych opisów, muszę opowiedzieć Wam o nazwach. Otóż nazwy miejscowości w
Australii bardzo często wywoływały u mnie paroksyzmy śmiechu. Wszyscy znamy
Melbourne, Sydeny, Newcastle i tym podobne angielskie nazwy. Ale od
kilkudziesięciu lat powraca się do starych, aborygeńskich nazw, które co tu
dużo ukrywać brzmią co najmniej zabawnie. Pisałem już o Merimbula, koło której
jest Tura i Pambula. Ale to jeszcze nic. Byłem między innymi w Tilba Tilba,
Wonga Wonga, Wollongong, Nambucca, Jaaningga, Bongil Bongil, Murwillumbah czy
Bom Bom. A co powiecie na Mamungkukumpurangkuntjunya
Hill, w której nie byłem, ale o której słyszałem? Każda z tych nazw oczywiście
coś oznacza. Ta ostatnia na przykład mówi, że jest to Góra na której sikają
diabły. Chcielibyście tam mieszkać?
Tymczasem droga wije się przed nami...
I znów wszystko mimo chmur pocztówkowe i tak piękne, że aż kiczowate.