Plaka

Na początek mały wtręt dydaktyczny. Kiedy ktoś z turystów, a nawet ktoś z Ateńczyków rozmawiający z turystą mówi "Plaka" ma na myśli małe, białe domki rozłożone u podnóża Akropolu. Tak naprawdę Plaka to cała dzielnica, która przede wszystkim kojarzy się z niezliczoną ilością sklepików z różnego rodzaju pamiątkami z Grecji, w większości wypadków Made in China. Nie dajcie się zwieźć pozorom, czyli ceną. Anglicy, których spotkałem w restauracji radzili mi, że jeśli chcę mieć "prawdziwą" pamiątkę z Grecji, to powinienem kupować w sklepach, w których jest drożej. Złudzenie. Niezależnie od ceny mamy zazwyczaj do czynienia z tanią chińszczyzną i z tymi samymi wzorami "pamiątek", które możemy spotkać we Włoszech, Hiszpanii czy w Stanach. To się nazywa... globalizacja :-)
Zostawmy sklepiki i nocne kluby, których na Place jest bardzo dużo. To o czym chcę opowiedzieć i to dlaczego warto się wybrać pod Akropol, to Anafiotika, czyli wioska w mieście, wyspa na kontynencie i oaza na pustyni. 


To miejsce jest jednym z najbardziej zachwycających w całych Atenach. Małe, białe domeczki, magiczne, tajemnicze, a jednak zamieszkane.




Kiedyś zajmowane przez biedaków, dziś mimo niewielkiej powierzchni modne wśród bogatszych artystów tworzą przedziwną enklawę. Warto wejść w wąskie uliczki i zabłądzić w nich. Pochodzić po schodkach, napić się herbaty w kawiarni, wdychać zapach świeżych kwiatów. 



Daleko z tyłu jest głośne miasto. Kiedy będziecie się tam wybierać, nie zapomnijcie jedzenia dla kotów, które na Place są najtłuściejsze, dokarmiane przez mieszkańców i turystów. 
Najdziwniejsze w tym miejscu jest to, że bardzo łatwo można wejść w czyjąś intymność. Wiele uliczek i schodków okazuje się "ślepych", ponieważ prowadzą wprost do drzwi czyjegoś mieszkania, albo jak na zdjęciu poniżej, uliczka jest jednocześnie częścią czyjegoś tarasu.


Zachwiane są tu wszelkie proporcje. Nie wiadomo gdzie dach, gdzie podłoga. Wszystko jest krzywe, lepione jakby ręcznie. Przypomina scenografię filmową i wydaje się bardzo nietrwałe, choć to przecież jedna z najstarszych części miasta. Oczywiście nie może się równać z Akropolem jeśli chodzi o "starość", ale swoje lata ma. 


Jeśli marzyliście od zawsze o tym, żeby pojechać i zobaczyć grecką wysepkę, na której dominującymi kolorami budynków są biel i błękit, to zapraszam na Anafiotikę. Macie tam wszystko czego szukacie. Biel i błękit. To super połączenie tak w ogóle, co nie?



Anafiotika swoją nazwę zawdzięcza pierwszym mieszkańcom, którzy przybyli z wyspy Anafi. Parali się kamieniarstwem i sprowadzono ich do Aten w połowie XIX wieku, żeby budowali nowoczesne miasto. Anafiotika to trochę jak nasze domki fińskie na Jazdowie. Też pozostałość i też piękna.