Jednym z najbardziej zachwycających budynków w Mediolanie jest dworzec. Nie muszę Wam już chyba mówić, że jest ogromny i widać włożone weń pieniądze.
Ogromniasty, monumentalny i widać w nim rys epoki Mussoliniego, bo chyba w latach 30-ych był przebudowywany. Uwielbiam koleje, więc i poniekąd dworce. A na takim jak ten mógłbym zamieszkać. Świetnie zorganizowany, doskonały dla turystów, ze znakomita informacją i obsługą. 24 tory, pociągi do całej Europy. Jak czyta się nazwy - od Barcelony po Wiedeń, to człowiekowi się ciepło robi na sercu. Wracają wspomnienia danych lat, kiedy podróż koleją była radością samą w sobie.
Ocenia się, że rocznie przez dworzec przetacza się ponad 120 milionów ludzi!!! Nieźle co? Abstrakcyjna liczba, ale biorąc pod uwagę, że wiecznie zatłoczony dworzec Warszawa Centralna obsługuje 25 milionów, to już mamy skalę porównawczą.
Dworzec to miejsce, z którego łatwo dojechać do większość miejscowości w okolicy - Zurichu, Turynu, Bolonii, Wenecji, Werony, Triestu. Tanio, łatwo i wygodnie.
A na końcu peronu taki oto widoczek na zaśnieżone szczyty Alp. Bajka.