Duomo i każdy wie o co chodzi. To jest centrum Mediolanu. Piazza del Duomo. Jeśli spojrzycie na mapę miasta, to zobaczycie, że rzeczywiście plac znajduje się samym centrum. To miejsce spotkań wszystkich ze wszystkimi. Ciągną tu turyści, ale też i sami mediolańczycy. Turyści mają tu mnóstwo muzeów dookoła, a mediolańczycy mnóstwo sklepów, po których uwielbiają chodzić.
Sama Katedra była niedawno odnawiana (remont zakończył się w 2009 roku), więc już z daleka wita bielą i przyciąga do siebie. Przebudowywana niezliczoną ilość razy jest wprawdzie czwartą pod względem wielkości katedrą na świecie i największą we Włoszech, ale bądźmy szczerzy - przypomina szalony sen cukiernika. Te wieżyczki, stiuki, zakrętasy, żłobienia. Niby się na to patrzy, a w sumie nic się nie widzi. Daleko katedrze do elegancji reszty miasta.
Mi kojarzyła się z nastroszoną kokota przybraną w różnokolorowe wstążki i wstążeczki. Moim zdaniem to zemsta Napoleona na Włochach, ponieważ to on nakazał takie, neogotyckie wykończenie Katedry. Przed wejściem do Katedry wszyscy, co zdarza się już coraz częściej, są sprawdzani przez policjantów.
A w środku niespodzianka. Katedra olśniewa swoim ascetyzmem, ogromem (najwyższa katedra świata - 45 metrów w górę), potęgą i nie bójmy się tego powiedzieć po raz kolejny, przecież jesteśmy w Mediolanie... bogactwem :-)