Skojarzenie jest bardzo proste. Jeśli Wenecja to gondole. Jeśli gondole to Wenecja. Bo też tylko w tym mieście gondole pływają. Ok, jeszcze w Las Vegas, gdzie jest "Wenecja" i "Most zakochanych", ale umówiliśmy się, że o Las Vegas nie wspominamy, choć kto wie, może tam też się kiedyś wybiorę. Plany są, ale nie o tym...
Jeszcze dwieście lat temu w Wenecji było 10 tysięcy gondoli!!! A to dlatego, że poruszano się tylko gondolami. Dziś są też wodne tramwaje i wodne taksówki. Nie mówiąc o barkach, które przewożą towary. Tak duża ilość gondoli była spowodowana również tym, że w XIV wieku zakazano poruszania się po Wenecji konno. Ludzie musieli przesiąść się do tych dziwnych łodzi.
Gondolierów licencjonowanych, bo tylko tacy mogą "prowadzić" gondole jest około 400. Gondolierem zostaje się po zdaniu egzaminu praktycznego i egzaminu z topografii kanałów, ale umówmy się, to są Włochy. Nie ma to jak rodzina. To zbyt dobra fucha, żeby oddawać ją obcym. Nepotyzm kwitnie. Tym bardziej, że po śmierci gondoliera jego licencja przechodzi na wdowę.
Zostawiając sprawy rodzinne na boku, niewiarygodne jest to, w jaki fantastyczny sposób gondole mijają się w ciasnych kanałach. Pokrzykując zza zakrętu oznajmiają, że jadą, dzięki temu gondole się nie zderzają ze sobą.
Prowadzenie gondoli wymaga niebywałej krzepy, bo całość waży ponad tonę, a są miejsca w kanałach bardzo płytkie (zależy od pory roku), przez które łódkę trzeba dosłownie przepchnąć siłą własnych (gondoliera) mięśni.
W mniej uczęszczanych zakamarkach miasta można spotkać jeszcze "stocznie" gondolowe, czyli małe fabryczki, gdzie gondole są wyrabiane. Twórcami gondoli są tradycyjnie górale z Dolomitów, ponieważ, jak to górale (skąd my to znamy) znają się najlepiej na obróbce drewna.
Wyprodukowanie gondoli zajmuje około dwóch miesięcy. Wszystkie gondole z zewnątrz są takie same, czyli czarne. Malowane zgodnie z prawem Doge sześcioma warstwami farby. Inwencja rozpoczyna się w środku. Każda jest inna jeśli chodzi o zdobienia, wykończenia i tapicerkę. To tak jak kiedyś z polskimi "maluchami". Z zewnątrz wszystkie w kolorze kości słoniowej, ale w środku wykładane "krową", "owcą" czy innym pluszakiem. Ozdabiane koralikami i pieskami z kiwającą się główką.
Wracając do gondoli, to "stocznie" przydają się również do tego, żeby co 40 dni kłaść nową warstwę lakieru, zapobiegając przyczepianiu się do niej żyjątek morskich. Dobra gondola powinna służyć około 30 lat. Jeśli macie na zbyciu 50 tysięcy euro, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nabyć gondolę na własność.
Jeszcze dwieście lat temu w Wenecji było 10 tysięcy gondoli!!! A to dlatego, że poruszano się tylko gondolami. Dziś są też wodne tramwaje i wodne taksówki. Nie mówiąc o barkach, które przewożą towary. Tak duża ilość gondoli była spowodowana również tym, że w XIV wieku zakazano poruszania się po Wenecji konno. Ludzie musieli przesiąść się do tych dziwnych łodzi.
Gondolierów licencjonowanych, bo tylko tacy mogą "prowadzić" gondole jest około 400. Gondolierem zostaje się po zdaniu egzaminu praktycznego i egzaminu z topografii kanałów, ale umówmy się, to są Włochy. Nie ma to jak rodzina. To zbyt dobra fucha, żeby oddawać ją obcym. Nepotyzm kwitnie. Tym bardziej, że po śmierci gondoliera jego licencja przechodzi na wdowę.
Zostawiając sprawy rodzinne na boku, niewiarygodne jest to, w jaki fantastyczny sposób gondole mijają się w ciasnych kanałach. Pokrzykując zza zakrętu oznajmiają, że jadą, dzięki temu gondole się nie zderzają ze sobą.
Prowadzenie gondoli wymaga niebywałej krzepy, bo całość waży ponad tonę, a są miejsca w kanałach bardzo płytkie (zależy od pory roku), przez które łódkę trzeba dosłownie przepchnąć siłą własnych (gondoliera) mięśni.
W mniej uczęszczanych zakamarkach miasta można spotkać jeszcze "stocznie" gondolowe, czyli małe fabryczki, gdzie gondole są wyrabiane. Twórcami gondoli są tradycyjnie górale z Dolomitów, ponieważ, jak to górale (skąd my to znamy) znają się najlepiej na obróbce drewna.
Wyprodukowanie gondoli zajmuje około dwóch miesięcy. Wszystkie gondole z zewnątrz są takie same, czyli czarne. Malowane zgodnie z prawem Doge sześcioma warstwami farby. Inwencja rozpoczyna się w środku. Każda jest inna jeśli chodzi o zdobienia, wykończenia i tapicerkę. To tak jak kiedyś z polskimi "maluchami". Z zewnątrz wszystkie w kolorze kości słoniowej, ale w środku wykładane "krową", "owcą" czy innym pluszakiem. Ozdabiane koralikami i pieskami z kiwającą się główką.
Wracając do gondoli, to "stocznie" przydają się również do tego, żeby co 40 dni kłaść nową warstwę lakieru, zapobiegając przyczepianiu się do niej żyjątek morskich. Dobra gondola powinna służyć około 30 lat. Jeśli macie na zbyciu 50 tysięcy euro, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nabyć gondolę na własność.