Tytuł tego posta zabrzmiał jak tytuł filmu "Moje własne Idaho". I chyba nie przez przypadek, bo odnoszę wrażenie, że życie na barce jest tak samo zawieszone w przestrzeni, jak życie bohaterów tego filmu.
W wielu miastach, w których byłem, a przez które przepływa rzeka, barki się pojawiają. Jednak tu są całe aleje barkowe. Pewnie dlatego też, że wody jest tu pod dostatkiem i jest miejsce do stawiania takowych.
W większości barki, to miłe, zadbane miejsca, z ciekawym wykorzystaniem przestrzeni. Z tarasami, ogródkami. Wielopiętrowe (tak, tak) i dość pojemne.
Praktycznie wszystkie też są "stacjonarne". To znaczy, że szaleństwa, w stylu "Przeprowadźmy się w tym tygodniu na inny kanał" raczej nie wchodzą w grę. Mocno przypięte do nabrzeża, spokojnie, bez huśtania pozwalają na relaks swoim mieszkańcom.
Podobno to bardzo dobre adresy. A w sumie zapomniałem się zapytać o to kto i na jakiej zasadzie im przyznaje adresy?