Nowy Jork nosił kiedyś nazwę Nowego Amsterdamu. Holendrzy kupili Manhattan za kilka naszyjników i świecidełek od Indian, aby niedługo potem znów go sprzedać Anglikom. W ogóle zachowywali się dość niefrasobliwie ci Holendrzy, bo w ten sam sposób stracili Australię. Odkryli ją wprawdzie, ale zaraz potem uznali, że to wyspa bez przyszłości. Niemniej, spacerując po Amsterdamie ciągle odnosiłem wrażenie, że jestem w Nowym Jorku na Lower East Side albo na Greenwich Village. Podobne drzwi, klimaty, domy, sutereny. Powolny klimat. Miło.
I ten luz. Dziewczyna robi grafiti w centrum miasta i nikt jej nie przepędza. Nikt się nie krzywi. Ot, sztuka.
