Okazuje się, że jest jeszcze jedno wytłumaczenie braku zasłon w domach Holendrów. Powiedziała mi o tym Hania, która jest zakochana w Amsterdamie do odmętu. Otóż brak zasłon miał również cel prewencyjny. Mężczyźni często i na długo wybywali z domu żeglując po morzach i oceanach. W domach zostawiali swoje żony, którym, jak myśleli, nie wiadomo co może strzelić do głowy podczas ich nieobecności. W związku z tym, nie zakładano w oknach zasłon, po to, żeby wszyscy widzieli, szczególnie "życzliwi", czy żona się dobrze prowadzi, i czy nie przygruchała sobie jakiegoś ziomka na czas nieobecności męża. Nieźle, co nie?
A w związku z tym, że minął weekend i wspomnienie hulanek i zabaw sobotnich, to dla Was kula dyskotekowa, wisząca na jednej z ulic południowej części miasta :-)