Na szczycie

Czas teraz, żebym zabrał Was na szczyt Neapolu do zamku Sant Elmo. Trzeciego, o którym Wam mówiłem. Po drodze przepiękne domy od frontu bez wystawek


I od tyłu, już z wystawkami ubraniowymi. Ale kto to widzi!


I ta roślinność! Jest przecież zima, a tu takie fikusy! Jak zwykle tego typu zdjęcie dedykuję wszystkim polskim gospodyniom domowym z kręgów zbliżonych do Grupy Muchomorki, które tak wspaniale potrafią dbać o kwiaty. Ze szczególnym pozdrowieniem dla Teni.


Po wjechaniu na górę "funikularem" czyli windą skośną, dochodzimy do zamku Sant Elmo, mijając po drodze należącą kiedyś do rodziny wille Elena.



W samym zamku nie ma nic do zwiedzania (obok jest Muzeum Narodowe z zachowanymi klasztornymi krużgankami i t jest super!), ale jest za to genialnym punktem widokowym na całe miasto. No obłęd po prostu!



Na zdjęciu powyżej powinno być widać Wezuwiusza. Niestety jest bardzo kapryśny i widać tylko chmury z jego wyziewów.