Salzburg jest niezwykle gwarny. Jest w nim coś, co w niewiarygodny sposób kojarzy się z muzyką. I nie jest to efekt Mozarta. To miasto gra. Dźwięki się mieszają, w załamaniach kamienic brzęczy echo, słychać stukot butów o bruk i szuranie kół samochodów. Wystarczy usiąść i posłuchać.
Z zamyślenia wyrywa mnie czyjś głos. Nade mną stoi prawie dwumetrowy wysoki jegomość obwieszony aparatami.
- Przepraszam, że ci przeszkadzam. Jestem dziennikarzem i robię cykl fotograficzny o Austriakach. Czy mogę Ci zrobić zdjęcie? - pyta.
- Ale ja nie jestem Austriakiem? - odpowiadam zaskoczony.
- Oj, to pewien kłopot. - zadumał się - Ale wiesz co, nie szkodzi i tak zrobię to zdjęcie, bo będziesz bardzo pasował do cyklu. Umówmy się, że wiesz o tym tylko ty i ja.
Teraz wiecie też i wy!