I jak to w Paryżu piękno miesza się z kiczem, zatem przedostatniego dnia odrobina kiczu, czyli kłódki zakochanych na Ponte l'Archevece. Jakiż koszmar, z pełnym szacunkiem dla uczuć ludzi, którzy to wieszali. Wprawdzie założę się, że po tych uczuciach w większości wypadków zostały tylko kłódki, ale jednak…
Najbardziej rozbawiły mnie te kłódki na szyfr. Z braku laku czy jak?
No i zastanawiam się co myśleli sobie Ci ludzie, którzy przypięli zapięcie od roweru? Cykliści czy megalomani?