Od mojej wizyty w Luwrze minął dzień. Dużo myślałem o tym muzeum, do którego już pewnie nigdy z własnej woli nie wrócę. Byłem bardzo szczęśliwy, kiedy udało mi się stamtąd wydostać. Tak samo jak jestem szczęśliwy, że mogę wyjść z centrum handlowego i odetchnąć świeżym powietrzem. Cieszyłem się, że Luwr to tylko jedno z potknięć tego pięknego miasta, które nie zaważy na moich odczuciach. Poza tym czekało mnie muzeum po drugiej stronie Sekwany, po którym bardzo wiele sobie obiecywałem.
Smutne było to, że w Luwrze nie ma szansy na to, żeby naprawdę pobyć z dziełem, tam dzieło się zjada i co gorsza nikt nie patrzy na piękne rzeźby swoimi oczami. Przesłaniają nam to aparaty i telefonu oraz dbałość o dobre ujęcie, a nie chwilę. Dla Was Wenus z Milo od tyłu. Nie z powodu perwersji, ale z powodu tego o czym napisałem przed chwilą i z powodu perspektywy, z której prawie nigdy nie jest fotografowana.