Pałac pałaców?

Pamiętam, że ktoś kiedy powiedział mi: "Jeśli zobaczyłeś raz w życiu Wersal, to nie zachwyci Cię już żaden inny pałac". Postanowiłem to sprawdzić. Na początku było złoto, duuuużo złota…


A potem było już bardzo dziwnie. Może chodzi o to, że zwiedzane Wersalu jest dziwnym wyczynem, bo nie wiadomo do końca gdzie się jest, po co się tam jest, w którą stronę się idzie i dlaczego. Dość to chaotyczne, niespójne, nieskładne. No i te ogromne ilości ludzi! 
Może przez ten ścisk ten pałac nie wzbudził we mnie sentymentu za monarchią, a skojarzył się z więzieniem. Myślałem o ludziach, którzy tu mieszkali i z powodu konwenansów, norm, wstydu czy innych zewnętrznych więzów stworzonych przez społeczność i kulturę byli więźniami tego miejsca, z tęsknotą patrząc na to, co dzieje się na zewnątrz. I uchwycenie tej perspektywy wydało mi się najbardziej interesujące w tym pałacu i jego przybudówkach.








Nie zgadzam się, że Wersal to pałac pałaców. Może inne były na nim wzorowane, ale przepiękny jest pałac w Wiedniu, w Petersburgu, w Poczdamie. Tamte miejsca dużo intensywniej na mnie oddziałały. Wersal odnalazłem jako wydmuszkę. Piękny, ale bez duszy.